Faworki to pierwsze słodkości w mojej kulinarnej historii. Pamiętam, że wykonałam je na zajęciach prac technicznych w początkowych klasach szkoły podstawowej. Musiało temu towarzyszyć mnóstwo emocji, skoro do tej pory pamiętam te chwile :) Pomimo, że wówczas wyszły dosyć twarde, to i tak wszyscy wcinaliśmy je ze smakiem. Mimo, że faworki darzę sentymentem, to dawno ich nie robiłam, bo tłuste, niezbyt zdrowe... Nic jednak nie zmieni faktu, że są tradycyjnymi ciastkami Karnawału. Postanowiłam w tym roku dochować tradycji i oto są: bardzo kruche, doskonałe. Do tej pory ciasto ubijałam wałkiem, co budziło sprzeciwy domowników, z uwagi na towarzyszący temu okropny hałas. Tym razem zrezygnowałam z tej mało atrakcyjnej czynności, a i tak faworki wyszły super. Bardzo polecam!
Składniki:
400 g mąki
50 g masła
4 żółtka
1 jajko
1 łyżka cukru pudru
szczypta soli
4 łyżki śmietany 18%
1 łyżka octu lub spirytusu
Wykonanie:
Do mąki dodać masło i sól. Połączyć ugniatając. Jajka ubić z cukrem na puszystą masę. Dodać do mąki z masłem. Dodać śmietanę, ocet. Całość połączyć. Ugnieść ciasto. Odstawić na 45 min. Po tym czasie podzielić na dwie części (będzie lepiej wałkować) i każdą z osobna wałkować i składać przynajmniej cztery razy (chodzi o to aby ciasto napowietrzyć). Ostatecznie rozwałkować na bardzo cienki placek. Wycinać paski, a paski w prostokąty, każdy prostokąt nacinać w środku i formować faworki. W głębokiej patelni rozgrzać olej, ok. 700 ml i smażyć faworki z pierwszej części ciasta. Faworki z drugiej części ciasta smażyć w kolejnych 700 ml świeżego oleju. Usmażone faworki wykładać na papierowy ręcznik. Posypać cukrem pudrem.
Smacznego!
Witaj w klubie:)
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniem tłustoczwartkowym:)